O rańtuchu – specyficznym, kobiecym nakryciu głowy. Co się z nim działo po śmierci jego posiadaczki?
Specyficzna funkcja w polskiej kulturze
Na poniższej ilustracji widzimy dzieło dwudziestoletniego Jana Matejki, który narysował (1858 r.) królową Annę Jagiellonkę, wdowę po królu Stefanie Batorym, modlącą się przy nagrobku króla w kaplicy Mariackiej na Wawelu. Wdowa trzyma Pismo Święte i różaniec, a ubrana jest w czarny, żałobny strój z białym czepcem i rańtuchem. Interesuje nas rańtuch – jako tkanina do okrywania się, ale przede wszystkim zajmiemy się jego fascynującą i specyficzną dla kultury polskiej funkcją, którą pełnił po śmierci właścicielki.
Rańtuch powstawał z samodziałowego, cienkiego i lnianego płótna o długości czterech łokci (ok. 2,40 m) i szerokości samodziału (warsztatu tkackiego) tj. dwóch łokci (80-90 cm). Szatę tę zarzucano na głowę lub ramiona tak, by zwisała po ciele aż do kolan, przy czym dwa jej końce były zgarniane rękami do przodu.
Podobne tkaniny znano już w czasach starożytnych, ale jeśli wówczas płat płótna owijano wokół ciała jako ubiór, to po zastosowaniu haftów i elementów zdobniczych stał się on z czasem częścią stroju.
Pod koniec średniowiecza był już typowym w Europie okryciem dla dla kobiet. Aleksander Brückner rodzimy termin „płacić” wywodził od „płatu” płótna i stwierdzenie to ma swoje historyczne uzasadnienie. Wczesnośredniowieczny zachodni kronikarz zapisał, że Niemcy na ziemiach podbitych Słowian nakładali na nich daniny w tkaninach. Płótno stało się powszechnym i często jedynym dostępnym środkiem płatniczym.
Od dawien dawna cieniutką, lnianą tkaninę nazywano w Polsce rąbkiem. Równocześnie rąbkiem zwano także płatek płótna, haftowany bądź nie, którym mężatki owijały głowy po zamążpójściu. Specjalne, ozdobne chustki zwane „czepcowymi” bądź rąbkami w czasie oczepin po zaczepieniu włosów nakładano na głowę mężatki. Był to mniejszy płat płótna, niż w przypadku rańtucha. Swój pierwszy rańtuch młoda kobieta otrzymywała od matki, lub kupowała zaraz po ślubie. Gdy była zamożna, miała ich kilka i często osobne na specjalne okoliczności.
Np. w Adwencie i w okresach postnych można było nosić tylko białe rańtuchy. Okryć tych nie noszono na co dzień, więc wolno się zużywały i mogły przetrwać, przechodząc z matki na córkę, nawet przez wieki.
Cenne w tamtych czasach tkaniny, które oddawano jako daninę i płacono nimi za towary, stały się także przedmiotem podarunków, którymi zjednywano sobie przychylność i łaskę.
Cenne w tamtych czasach tkaniny, które oddawano jako daninę i płacono nimi za towary, stały się także przedmiotem podarunków, którymi zjednywano sobie przychylność i łaskę.
Kmieć ofiarowywał najlepsze, najcieńsze płótna feudałowi, ten z kolei księdzu czy królowi. A jako że najważniejszą rzeczą w ziemskim żywocie było zapewnienie sobie życia wiecznego, wierni oprócz innych ofiar składali w darze Panu Boga i Matce Najświętszej także płótna. Kościół na przeróżne paramenta – ornaty, stuły, kapy czy obrusy potrzebował dużo płótna. Na duchowość kobiet, które nosiły rąbki i zawicia-rańtuchy oddziaływały z pewnością sceny z Pisma Świętego, pozwalające odczuć – poprzez podobieństwo odzienia – wspólnotę losu i emocji.
Oto św. Weronika ocierająca twarz Chrystusa „chustą”. A jeszcze wcześniej Matka Boża, która chustkę-rąbek zdjęła z głowy w Stajence: „Bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła, w który Dziecię owinąwszy, siankiem Je okryła”.
W sztuce od wieków przedstawiano białą tkaninę, w którą Matka otuliła Dzieciątko jako nawiązanie do całunu pogrzebowego- długiego płata płótna, którym owinięto Chrystusa po śmierci. Wierzono także, że po zdjęciu z krzyża, Maryja okryła Syna swoim zawiciem-rańtuchem. Warto w tm miejscu przypomnieć, że samodziałowym, długim płótnem jest przecież Całun Turyński: Chrystusa położono na jednej połowie płótna, przykrywając Go drugą.
Wg przepisów kościelnych z czasów przed Soborem Watykańskim II kapłan sprawował Eucharystię przodem do ołtarza, a na mensie ołtarzowej leżały przynajmniej dwa obrusy i to lniane (na nich znajdowało się okrycie chroniące przed kurzem, które mogło być kolorowe). Wierni dostrzegali biały obrus wierzchni (zdobiony haftem czy koronką), który zwisał z mensy z przodu i z boków.
Pod nim kładziono jeszcze dwa spodnie obrusy. Był to najczęściej płat obowiązkowo lnianego płótna (często szarego), w zależności od wielkości mensy składany na pół, co tworzyło dwie warstwy (dwa obrusy). Na tych trzech obrusach kładziono szerzynkę-subkorporał, czyli mały kawałek lnianego, delikatnego i zdobnego płótna.
To na nim kapłan dokonywał, in corpore Christi, Przeistoczenia – Sakramentu Eucharystii. Obrusy ołtarzowe były prawdopodobnie starochrześcijańskim nawiązaniem do całunu, a subkorporał do rąbka ze Stajenki. W dziełach sztuki starano się niekiedy uwypuklić, że okrycie Matki Bożej przypomina całun, na którym położono Chrystusa, wierząc także, że po zdjęciu z Krzyża, Matka okryła swego syna swoim zawiciem.
Takie przeświadczenie dostrzeżemy np. w małopolskich dziełach: tryptyku z Zasowa (ok. 1470 r.) i Opłakiwaniu z Chomranic (ok. 1440, p. ilustr.).
Nie wiemy od jak dawna kobiety czuły się uprawnione do oddawania swoich płóciennych okryć do użytku kościelnego i to z przeznaczeniem na ołtarz, na którym sprawowana jest Najświętsza Ofiara. Zapewne czyniły ak, by pozyskać dla siebie łaski za życia i po śmierci. To drugie było o wiele ważniejsze.
Na łożu śmierci kobiety uroczyście nakazywały, który z rańtuchów dać do trumny, który do kościoła, a dopiero dalsze córkom czy synowym. Zwyczaj ten datuje się w źródłach co najmniej od XVII w. Np. w protokole wizytacyjnym biskupa przemyskiego A. Fredy w kościele w Swilczy z 1728 r. czytamy: „(Regina Łagoszanka) dała rańtuch sztuczkowy na obraz.
Pracowita Regina Wojtonka dała rańtuch jedwabiem czarnym obszyty. (…)
Zofia Kantorka po zmarłej córce swojej dała rańtuch rąbkowy prosty”. Jeszcze w I połowie XX w. zakrystiach niektórych kościołów można było znaleźć istne masy rańtuchów, które używane były jako obrusy ołtarzowe. Było to specyficznie polskie zjawisko, istniejące od bardzo dawnych czasów. Sam wyraz „rańtuch”, termin wywodzący się z niemieckiego „Regentuch” (chustka na deszcz) lub Randtuch (brzeg+chusta), mógł powstać nawet w Polsce i na określenie rzeczy miejscowej, nie importowanej.
Na wsiach zwyczaj obdarowywania kościołów rańtuchami przetrwał do początków XX w. Wcześniej nosiły go też królowe, jak Anna Jagiellonka, czy Maria Ludwika – żona Władysława IV. Wiadomo, że cennych, magnackich i szlacheckich rańtuchów i rąbków nie używano w kościołach jako obrusów, lecz wykorzystywano je jako tuwalnie (bogato zdobione tkaniny do podtrzymywania Najświętszego Sakramentu w czasie błogosławieństwa).
Źródło cytatów i informacji: F. Kotula, Rańtuchy. Elementy kultury ludowej w wyposażeniu kościołów, „Nasza Przeszłość”, 1959, t. 10.
Dziękuję za inspirację Pani Marie R. @MariaLeopoldine, która pisała niedawno o rańtuchu na X:
https://x.com/MariaLeopoldine/status/1748385943248076914?s=20
Artykuł opublikowany po raz pierwszy 09.03.2024 r. na X: https://x.com/kazef_/status/1766541824213053557?s=20