Dziś przypada rocznica śmierci dwóch szczególnie mi bliskich Żołnierzy Wyklętych: Mieczysława Dziemieszkiewicza, ps. “Rój” oraz jego podkomendnego Bronisława Gniazdowskiego ps. “Mazur”, Bohaterów Północnego Mazowsza. Obaj zostali zamordowani 73 lata temu w nierównej, kilkugodzinnej walce z bandytami z UB i KBW.
Chcę, żebyście wiedzieli, żebyście pamiętali, że Polska to my. Wy i my, a nie ci, którzy przyszli tu z sowieckiego nadania, nie ci, którzy za nic mają wolność, za nic własność i za nic honor.
Losy naszych obu Bohaterów i chłopców z oddziału, to losy typowe dla tak wielu żołnierzy niepodległościowego podziemia, którzy często najpierw walczyli z niemieckim okupantem, a potem sowieckim najeźdźcą. Losy tragiczne tysięcy młodych ludzi, którzy nie godzili się na zaprowadzenie komunistycznego ładu w naszej Ojczyźnie.
Obaj byli żołnierzami Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW), a dokładniej XVI Okręgu NZW, obejmującego Północne Mazowsze. St. śrż. Mieczysław Dziemieszkiewicz “Rój” był komendantem Komendy Powiatowej krpt. “Ciężki” – “Wisła”. Chorąży Bronisław Gniazdowski “Mazur” był podkomendnym “Roja”. Polegli nocą 13/14 kwietnia 1951 roku w miejscowości Szyszki, w powiecie pułtuskim, w trakcie próby przebicia przez kordon KBW utworzony przez około 300-osobową grupą operacyjną funkcjonariuszy KBW i UBP. Ciała Dziemieszkiewicza i Gniazdowskiego zostały pogrzebane w nieznanym miejscu.
Historia oddziału Roja została przedstawiona w filmie Jerzego Zalewskiego pt. “Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać” oraz serialu tegoż reżysera „Historia Roja”.
Walkę o Wielką Polskę uważam za największy swój obowiązek. Wstępując w szeregi NZW, mam szczerą i nieprzymuszoną wolę. Wpierw zginę, aniżeli zdradzę. Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że wiernie będę walczył o niepodległość Polski. Rozkazu Wodza Naczelnego oraz wszystkich innych przełożonych będę słuchał i posłusznie wykonywał. Tak mi dopomóż Bóg i Ty Królowo Korony Polskiej.
Rodzinną wycieczkę śladami “Roja” i “Mazura” rozpoczynamy w sierpniowy poranek. Mazowsze wita nas piękną pogodą. Jest upalnie i słonecznie, choć na horyzoncie majaczą ciężkie, burzowe chmury. Najpierw jedziemy do wsi Szyszki, gdzie zginęli “Rój” i ” Mazur”. Tablica upamiętniająca miejsce ich śmierci znajduje się tuż przy drodze. Miejsce jest zadbane, przy tablicy biało-czerwone wiązanki, znicze.
Następnie udajemy się do miejscowości Popowo Borowe, gdzie doszło do obławy na czteroosobowy patrol z oddziału “Roja”, pod dowództwem plut. Władysława Grudzińskiego ps. “Pilot”. 23 czerwca 1950 roku w wyniku tej obławy zginęli: dowódca “Pilot”, Kazimierz Chrzanowski ps. “Ketling”, “Wilk”, Czesław Wilski ps. “Zryw”, “Brzoza”, Hieronim Żbikowski ps. “Twardowski”, “Gwiazda”. Po zaciętej walce i wyczerpaniu amunicji ostatnie naboje przeznaczyli dla siebie. Kiedy ich znaleziono martwych, wszyscy mieli rany postrzałowe skroni.
Z pamiętnika “Pilota”:
Iluż kolegów świąt nie doczekało, z którymi razem komunistów biłem. Nas, starych partyzantów, mało pozostało. Nie wiem, dlaczego Ty mnie Boże chowasz? […] tak sobie często marzę, koledzy przyjdę i ja do Was. Więc czekajcie na mnie. Wstawcie się do Boga, to spotkamy się w niebie
Odwiedzamy kolejne miejscowości, wędrujemy po tej pięknej ziemi mazowieckiej, gdzie tyle miejsc związanych z Żołnierzami Wyklętymi. Podziwiamy krajobrazy, wśród których żyli, walczyli, ginęli.
W Nadbużańskim Parku Krajobrazowym wypatrzyłam piękne, zupełnie mi nieznane sosny. Wyglądają inaczej, niż te powszechnie występujące. Mają inny pień i korę, a z pęczka wyrasta pięć, nie dwie igły. Igiełki są delikatne i cieńsze, przez co sosna wygląda jakby ubrana w zwiewną sukienkę. Sosna wejmutka. Taka primabalerina wśród sosen.