Chochoł Europejski
Tańcem marazmu jest symboliczny chocholi taniec z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Gości weselnych usypia, pogrąża w letargu muzyka Chochoła. Chocholi taniec symbolizuje uśpienie, zamknięcie się na rzeczywistość, czego konsekwencją staje się niemożność czynu.
W ówczesnej rzeczywistości Polski pod zaborami przedstawiony w utworze taniec ma wymowę szczególną. W zjednoczeniu szlachecko – chłopskiego świata duchy zapowiedziały wielki narodowy zryw. Zjednoczenie jest jednak tylko chwilowe, na weselu. Do zrywu dojść nie może na skutek chaosu, anarchii, sporów, braku organizacji oraz prawdziwego zjednoczenia. Jasiek gubi złoty róg. Gubi jak wielu przed nim i wielu po nim w historii naszych dziejów. Bywało, że nam go zabierano.
Scena chocholego tańca z „Wesela” jest arcysymboliczna i ponadczasowa. Arcypolska, ale również uniwersalna. Oto europejskie narody, umęczone czasem wojny, a państwa bloku wschodniego kolejnymi latami sowieckiej okupacji, zjednoczyły się wreszcie we wspólnym, wydawać by się mogło ze wszech miar słusznym, korzystnym projekcie zwanym Unią Europejską. Z założenia wspólnotą gospodarczą przyjaznych sobie państw, równych szans, z zachowaniem odrębności, własnej kultury i tradycji oraz państwowości. Z czasem jednak ten unijny złoty róg stał się złotym cielcem dla wybranych. Wybranych państw, wybranych grup interesu i wpływu. Stał się maszynką do robienia potężnych interesów i karykaturą demokracji, w której garstka unijnych urzędników bez mandatu społecznego decyduje o losach narodów i społeczeństw.
Taka szopka, bo to nie kosztuje nic potańcować sobie raz: jeden Sas, a drugi w las.
To groźne w skutkach szaleństwo zaczęło się z pozoru niewinnie i zabawnie, czyniąc ślimaka rybą, a marchewkę owocem. Potem, z każdym kolejnym dokumentem, było już tylko gorzej. Szalony pęd do utopii, jaką jest mrzonka o jednym państwie europejskim ze wspólną walutą, doprowadził do próby regulacji już nie tylko kwestii prawnych, będących domeną poszczególnych państw, ale również ingerencji w życie prywatne i wolność obywatela.
Uniwersalne są więc słowa Żyda z „Wesela” o szopce, jaką tak naprawdę jest pozorne zjednoczenie, zjednoczenie do czasu, póki piękna idea nie zmienia się w ideologię, stając się narzędziem nacisku i przymusu.
Wyście sobie, a my sobie, Każden sobie rzepkę skrobie.
Europa musi stać się najsilniejszym podmiotem politycznym na świecie, bo ma ku temu możliwości – powiedział premier Tusk na konferencji prasowej przed spotkaniem z szefami rządów Estonii, Grecji, Finlandii, Irlandii, Luksemburga i Hiszpanii oraz szefem Rady Europejskiej, Charlesem Michelem. Nijak się mają te sny o potędze naszego premiera do rzeczywistości. Rzeczywistości w ogóle, jak i rzeczywistości poszczególnych państw wspólnoty. Europa nadal jest Europą dwóch prędkości, zróżnicowaną pod względem ekonomicznym i militarnym. Z silną dominacją państw najsilniejszych, zwłaszcza Niemiec, z zapędami do dominacji i hegemoni. „Każden sobie rzepkę skrobie”, przy czym wielu Europejczykom odebrany zostanie nie tylko nożyk, ale i rzepka.
Utopia tego szalonego pomysłu polega przede wszystkim na tym, że jeszcze nim Unia Europejska stała się super państwem, już posiada wszystkie cechy upadającego imperium. Rozpasanie władzy, hedonizm, przeolbrzymi konsumpcjonizm, oderwanie elit od społeczeństwa, rozwarstwienie społeczne i zniewalanie społeczeństw pod płaszczykiem troski o klimat, a przede wszystkim najazd współczesnych barbarzyńców, czyli nielegalna migracja. Europa, która nie jest w stanie skutecznie obronić swoich granic, rzuca ustami premiera Tuska wyzwanie światu…
Tańczą więc ten chocholi taniec państwa wspólnoty, tańczą go zwykli Europejczycy. Niezdolni jako społeczeństwa skutecznie przeciwstawić się terrorowi Zielonego Ładu, podzieleni, dający sobie wmówić, że rolnik jest pasożytem, a w społeczeństwie zróżnicowanym etnicznie, kulturowo i religijnie wszyscy będziemy równi, bogaci i szczęśliwi.
Miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur, ostał ci się ino sznur.
Zgubił Jasiek złoty róg. Zgubiliśmy go wszyscy w chocholim tańcu przy urnach wyborczych piętnastego października. Otwartym pozostaje pytanie, kto tak naprawdę jest współczesnym Chochołem i na czyich gra skrzypcach.